friendzone... no cusz

22
bądź mną
lvl wtedy 14
bądź w ośrodku. od czasu do czasu jeździłeś do ośrodka gdzie były same dziewczyny, ale oczywiście same karynki, które się lubiły napierdalać, pić, marinahuanen i ogólnie. sam nie preferujesz takiego stylu życia, co jedynie fajki.
aż nagle, spotykasz tą jedyną... piękną... nie no dobra z twarzy była tylko ładna, ale dla mnie to był michał anioł w wersji żeńskiej... troszku płaska, ale jak to twój znajomek powiadał: "kto wybrzydza ten nie rucha"- pomyślawczy, że i tak nie poruchasz… chcesz podejść... nagle twoje nogi samowolnie wracają się na ławeczke... kończy się spotkanie, wyjeżdżacie stamtąd. uświadamiasz sobie, że spotkasz ją dopiero po ok. 3 miesiącach ( mniej więcej co tyle były takie imprezy integracyjne). jesteś już u siebie w ośrodku, następny dzień, dostajesz komórke, bo tylko co jakiś czas mogłeś korzystać, ale, że ja byłem bardzo miłym wychowankiem, to mogłem korzystać częściej. wchodzę na fb. szukam nazwy ośrodka, przeglądam jakiekolwiek zdjęcia z tą osobą, czy są w ogóle. znajdujesz... patrzysz na te zdjęcie... przypominasz sobie jak tańczyła... jak się ruszała i inne stulejarskie myśli. piszesz do swojej znajomki, która była tam w tym ośrodku w zeszłym roku. piszesz do niej : "siemka, znasz tą dziewczyne może?"- odpowiedziała, że tak. czujesz dobrze... pytasz jej: "a mogłabyś podać jej imie i nazwisko? ważna sprawa, coś zgubiła..." ( hehehe małe kłamstewko, bo przyps). " tak znam. malwina. (imie losowe na potrzeby pasty)" szukasz jej na fb. KURWA ZNALAZŁEŚ!!! ZAJEBIŚCIE.jpg. ale chuj, przecież nie napiszesz, bo się boisz... raz tylko napisałeś hej, ale nie odpisała niestety... koniec roku szkolnego. przypominasz sobie o tej dziewczynie i żyjesz z tą informacją, że jesteś jebanym przegrywem do nowego roku szkolnego. teraz, lvl 15. nowy rok szkolny, nowa szkoła w swoim mieście. dochodzi godzina 9 rano. przychodzisz na czas na rozpoczęcie roku szkolnego. widzisz tam kilku swoich starych znajomych. witasz się, sztucznie żartujesz, niby cie to śmieszy z nimi, a oni mega cisną beke, bo zawsze byłeś tym jebanym smieszkiem, co zawsze miał fajne żarty. rozglądasz się, zobaczyłeś tak około 12 potencjalnych ofiar mojej strzały amora. i chuj. okazuje się, że one są w trzeciej, a ty dopiero do drugiej klasy idziesz. plan ograniczył się do 3 ofiar. wiecie co się dalej stało?
okazało się, że idziesz do klasy SPORTOWEJ. bez dziewczyn. tylko chłopy. i chuj. czuj mega smutek. o tyle dobrze, że będziesz miał znajomego do gadania w klasie i swoją byłą, z którą miałem zajebisty kontakt. idziesz na tą lekcje, która wyjaśnia wszystkie zasady. nauczycielka czyta uczniów.

MARKOWSKI!!
jestem...


FIOŁKOWSKI!!!

jestem!!!
i tak dalej... zauważyłem, że pani nie wyczytała mojego nazwiska... podchodzę do niej i pytam: "a pani o mnie nie zapomniała?" ona mówi, że nie, bo nie ma mnie na liście. mówi, żebym poszedł do pani dyrektor. to sobie pójde. jak zobaczyłem tych idiotów w klasie, to tylko marzyłem o wyjściu z tamtego miejsca. podchodzę do drzwi, wchodzę. witam się i mówie: " pani dyrektor, zostałem przypisany do klasy C, klasa sportowa, ale pani mnie nie miała na liście" ona odpowiada, że to jakaś pomyłka i czemu mnie tam przypisali??: "chłopcze, idź pod drzwi nr. 23, tam jest klasa A." i zajebiście, lepsza klasa polonistyczna, niż sportowa. przychodzę, witam się i mówie: " jestem nowym uczniem, pani dyrektor mnie tutaj wysłała. to jest klasa A?" ona mówi, że tak i żebym usiadł. idąc na koniec klasy do ławki prsy okazji szybko obejrzałem klase. zobaczyłem tam jedną i jedyną piękną dziewczyne… ciało 8/10. twarz 9/10 bo takie lekko cygańskie rysy twarzy, ale to nie zmienia faktu, że była piękna. siedząc w ławce obmyślasz plan... przychodzi ci pomysł aby zastosować technikę z wykorzystaniem friendzone'u. miesiąc później, widzisz tą dziewczyne samą, bez tej jej chujowej przyjaciółki. wiesz, że to ten moment. pierwszy raz pierwszy podchodzisz do dziewczyny. serce, wypierdoli ci zaraz z płucami. tętno over 9000. siadasz obok, widzisz, że płacze. pytasz jej co się stało, ona mówi, że nic. wiadomo jak to z kobietami, trzeba pytać aż zadziała. nagle zachciała mówić. opowiada o swoim chłopaku, co nieco się o nim dowiedziałem. jebaniec w wieku 13 lat wyrwał taką dupe. nieźle, szacun dla niego. wysłuchałem do końca. młody powiedził jej, że jak nie da mu dupy, to z nią zerwie. w środku czułem smutek, taki jak ona. zawsze byłem bardzo empatyczny. pocieszałem ją, mówiłem aby się nie martwiła, gówniak wkońcu miał 13 lat. gadaliśmy tak, aż całą długą przerwę i lekcje. była dzięki mnie ucieszona, przez reszte dnia była szczęśliwa. ja też. przez następne miesiące była sama sielanka. ale był jeden problem. jej skurwiała przyjaciółka. gdy ona była w szkole, to ta jedyna prawie w ogóle nie zwracała na ciebie uwagi. raz podałem nawet tej jej przyjaciółce starą szynke z kanapki, której nie wyciągałeś od 2 tygodni. nie ma jej przez tydzień, i to był jeden z najlepszych tygodni w twoim życiu. przychodzi czas zakończenia roku szkolnego. żegnasz się z wybranką. wiesz, że nie będzie się do ciebie odzywać przez wakacje, bo ma TEGO KURWA SPIERDOLONEGO TERAZ 14-LATKA I TĄ ZAJEBANĄ PRZYJACIÓŁKE... smutek... bardziej niż .exe. pierwszy dzień wakacji. masz plan by pracować i zarobić na te jabane prawko na moturek i sam motur. chuja tam poszedłeś bo murwa jesteś leniwą kurwą. no chuj. grasz większość dni w WoT. od czasu do czasu idziesz do swojego przyjaciela. tak o pogadać. pewnego dnia gdy jesteś u swojego ziomka, dzwoni do niego telefon. był to kupiec na liquid. ten przyjaciel sprzedawał liquidy do epapierosów. przychodzi kupiec pod domek. schodzisz. widzisz tego typa co chce kupić olej i jego dziewczyne… stoisz sparaliżowany... nie wiesz co zrobić... masz ochote spierdolić, ale wyjdziesz na zjeba. okazuje się, że to bardzo piękna, lepsza od tamtej ze szkoły znajoma. zapomniałeś o jej istnieniu, aż do tego dnia. ona krzyczy twoją ksywe, przy okazji biegnąc w twoją strone by cię przytulić. nie chcesz jej puścić, wiesz, że jest bardzo miło. powoli ci chce stanąć, ale na szczęście szybko opada. biznesy się rozbiznesowały, a ja z tą (nazwa losowa na potrzeby pasty) marceliną gadaliśmy. nie mogliśmy przestać gadać. opowiadać co się stało w przeszłości. wkońcu przychodzi czas pożegnania. ona cię przytula, ty ją. nie chcesz jej puścić, ona widać tak samo. nie czuje aby miała coś przeciwko, ale po 10 sekundach ją puszczasz. dla beki przyjaciel coś tam krzyczy: " teeem anon a gdzie ty łapiesz co?" ja już wkurwiony na niego, bo mam szacunek dla kobiet i bez pozwolenia nie ma opcji bym ją dotykał w miejsca bardziej intymne. tym bardziej, że ma chłopaka. spierdoliłem do domu, wkurwiony na ziomeczka. napisał do mnie:" a ty co tak spierdoliłeś?"- spytał. ja mu po prostu odpowiedziałem, że mnie wkurwił tym swoim zdaniem. już wiecej tamtego dnia do mnie nie pisał. wnet ja znalazłem marceline na fb. na szczęście pamiętałem imie i nazwisko. zaczęliśmy pisać od nowa. dowiedziałem się od niej wiele o jej chłopaku. okazało się, że on był największym śmieciem na świecie. dowiedziałem się co on robi wskutek Marceliny. byłem bardzo wkurwiony. chciałem wziąć swój nóż bojowy i kastet i przejść się do niego. ale wiedziałem, że to się nie uda. to tylko wyobrażenia, że ona nazwie mnie swoim bohaterem, przytuli się i będziemy żyć długo i szczęśliwie. po dłuższym namyślaniu zrezygnowałem. pomyślałem jednak, że zastosuje dawną technikę. friendzone… tak jak z tamtą zacząłem się spotykać. rozmawiać. bardziej ona do mnie mówiła, bo u mnie nic ciekawego w życiu się nie dzieje, a ja bardzo lubiłem słuchać kogoś. tym bardziej jej. pewnego dnia ona mi mówi, że jej chłopak się wkurwia na to, że ona się ze mną widuje. nie dziwie się. też bym się wkurwiał. jednak przypomniałem sobie jak on ją traktuje. powiedziałem sobie:" a chuj ci w dupe skurwielu, odbije ci ją i będzie szczęśliwa". od tamtej pory marcelina widziała się ze mną stosunkowo częściej, niż z chłopakiem. pewnego dnia przyszedłem do jej domu. pogadać... po prostu, tak luźno. pomyśleliśmy aby wyjść gdzieś się przejść. ona akurat była w piżamie, to musiała się przebrać. pomyślałem, że pójdzie do łazienki się przebrać, a tu chuj.
stoi w pokoju i nigdzie nie ma zamiaru wyjść do łazienki. stanęła tylko za drzwiczkami od szafy. nie mówiła nic abym nie patrzył ani nic. ubrała tylko majtki. zza drzwi wyszła tylko w nich. akurat wzięła stanik i zaczęła go ubierać. nigdy tak pięknego widoku nie widziałem. cycki jeszcze piękniejsze niż u mii khalify i w ogóle. zamarłem... kiedyś widziałem taki mem, który pokazywał sytuacje gdy dziewczyna przebiera się obok chłopaka i obok przyjaciela... przy chłopaku było napisane: " GDZIE SIE KURWA PATRZYSZ ZJEBIE". a przy przyjacielu było:" chyba mam za duże cycki..." na chwilę zamknąłem oczy... wyświetlił mi się tylko wielgachny napis ''FRIENDZONE". umarłem w środku. chciałem się zabić. wiedziałem, że ten plan z friendzone nie wypali. od początku by nie wypalił.

nagle... ona do ciebie podchodzi... bez stanika. bez majtek. drzwi zakluczyła. nie orientujesz się co się dzieje. siada ci na kolanach i pyta:'' chyba nie myślałeś, że rozebrałam się na darmo??". a ja... cisza, nie wiem co powiedzieć. zastanawiasz czy będziecie robić te sławne seksy co mówią o nich często twoje kolegi... okazuje się, że tak. sciąga twoje spodenki... bierze twojego imperatora do ręki. przypominasz sobie co ci stary kiedyś mówił:" młody... to jest coś, co kiedyś na pewno ci się przyda... kondom, to bariera do 3 osoby w rodzinie" i szybko jej zapytałem czy ma gume, okazuje się, że nie ma. ja tym bardziej. ską miałem wiedzieć, że takie coś się wydarzy. pomyślałem, że czemu by nie mieć z nią dziecka. wkońcu jest ładna i mądra. poznałem ją przez te 2 miesiące w jakimś stopniu. mam teraz 22 lvl. nasz syn jest w 1 klasie podstawówki. i teraz wiem co mogę powiedzieć. OJCIEC CHUJU CZEMU MNIE PRZED TYM OSTRZEGAŁEŚ POJEBIE!! JEST ZAJEBIŚCIE!!.

to moja 1 pasta. spójność nie jest doskonała. sorki. nara przegrywy he
0.10816287994385