Ewa

7
Czasami desperacja - niezależnie od przyczyny - sprawia że robimy dziwne rzeczy. No więc pewnego pięknego dnia na jakimś czacie poznałem Ewę. Problem był taki, że mieszkała na drugim końcu Polski (w ulubionym przez was województwie, o nazwie zaczynającej się na "pod" a kończącej na "laskie"). Rozmawialiśmy zatem i pisaliśmy smsy w ilościach niewiarygodnych. Dość powiedzieć że miałem specjalny abonament gdzie do jednego numeru mogłem mieć w pytkę minut i jeszcze kilka, a i tak nie wystarczało na miesiąc (wtedy nikt nie myślał że nastaną nielimitowane rozmowy i smsy). Pakiety do pisania smsów doładowywałem jak szalony. I gadało nam się fajnie. Ewa miała koleżankę, która czasem ze mną pisała - ale nigdy nie rozmawiała przez telefon. Oczywiście zapewne nie było żadnej koleżanki, ale mogłem dzięki temu używać ciekawych zagrywek - pisząc coś "w tajemnicy" do "koleżanki", miałem niemal pewność że dowie się o tym Ewa. Bywało nawet dość zabawnie. Dostałem nawet zdjęcie (nie miała telefonu z mms-ami więc wysłała tradycyjną pocztą), i okazała się całkiem całkiem powabną niewiastą. Zabujałem się w niej straszliwie, do tego stopnia że zacząłem pisać dla niej wiersze (Mickiewicz to nie był, ale chyba jej się podobały) w ilościach hurtowych - taką miałem wenę. Było idealnie. Ale w pewnym momencie nabrałem ochoty na realne spotkanie. Ona była dość sceptycznie nastawiona do tego pomysłu, a odkąd wysłałem jej swoje foto - nasze relacje jakby odrobinę się ochłodziły (tak, zapewne ze względu na mój szpetny ryj). Niemniej nalegałem coraz bardziej na spotkanie i w końcu, cały w skowronkach, wyruszyłem w kilkugodzinną podróż. Niestety, na miejscu czekało mnie srogie rozczarowanie - ona nie chciała się ze mną spotkać... Więc następnego dnia, po nocy spędzonej w podłym hotelu, pojechałem do domu. Pisaliśmy potem jeszcze przez jakiś czas, ale już chyba tylko z przyzwyczajenia, po czym relacja umarła śmiercią naturalną. Bywa...

PS. Znajomości czysto wirtualnych miałem kilka, ale ta trwała najdłużej, i była najintensywniejsza. Byłem wtedy autentycznie szczęśliwy.

PROTIPy: Zdrowy rozsądek to podstawa, a kiedy kobieta mówi NIE, to jest szansa że rzeczywiście tak myśli.
Ewa
0.039180994033813