Atomowa dzida - część piąta.

16
Jebło to jebło, na chuj drążyć temat.

Mark Twain "Listy z Ziemi".

Zeby osiągnąć sukces, trzeba w ten czy inny sposób zrobić dużą cyfrę.

Majster Marucha Andrzej.


 Dziś będzie o kolejnej rzeczy jaka będzie krytyczna w rzeczywistości po wielkim wybuchu. Woda.  Jeśli ktoś nie spał na biologii to wie że bez jedzenia można i dwa tygodnie przeżyć, ale bez wody to maks czy dni.
 To ile wody będzie potrzeba, zależy od temperatury i wysiłku. Leżąc bez ruchu w umiarkowanym klimacie można przetrwać kilka dni zużywając pół litra dziennie. 
 Żeby dawkować wodę trzeba obserwować mocz. Normalnie jest przezroczysty, koloru słomkowego. Im mniej pijemy tym robi się ciemniejszy. Póki jest żółty, jest w miarę ok. W chwili kiedy zaczyna przybierać brązowy odcień jest groźnie bo to znaczy że nery nie dają rady i za chwilę umrzemy.
 Popija się małymi lękami, długo trzymając wodę w ustach. Dzienna porcje trzeba podzielić na 2-4 części. 

 Panie ale skund brać wodem?

 Proces oczyszczania wody jest tak piekielnie skomplikowany że najlepiej mieć choćby minimalny jej zapas w domu i w zagrodzie. Kilka butelek mineralnej niegazowanej to kilka dni życia więcej.
 Optymalny rozmiar to 0.7 litra. Wystarczy na jeden dzień z lekkim zapasem , więc łatwo pilnować zużycia, a w razie uszkodzenia którejś butelki nie tracimy wiele.
 Nie bez znaczenia jest też fakt że siedząc w  dziurze można się do butelki wysikać.

 Jeśli mieszkasz w bloku i wybuch nie rozwalił Ci m3 w pizdu, to pomimo niedziałających wodociągów możesz zdobyć ok 10 litrów czystej wody.
 Dolnopłuk w kiblu. 
 Nie spuszczaj wody tylko zdejmij pokrywę i napełnij wszystkie słoiki jakie znajdziesz.
 Jeśli chciałeś być nowoczesny i wrzuciłeś tak kostkę barwiącą albo masz zabudowę podtynkowa to sam jesteś sobie winien.
 Druga rzecz, jeśli nie mieszkasz na wysokim piętrze, to jeszcze przez kilka minut będziesz miał wodę w kranie.
 Słój,  garnek, butelka. Wlewaj , zakręcaj i pakuj do lodówki. Nie po to żeby mrozic tylko żeby Ci pyl na tym nie osiadał.

 Jeśli mieszkasz na wsi np w Sosnowcu, to biegiem leć naciągnąć wiadro wody ze studni, a potem przykryć studnie plandeką. Stare podreczniki PO doradzały nawet żeby studnie mieć zabudowaną od góry, i czasem faktycznie się takie studnie spotyka.

 No a jeśli mieszkasz na wsi i masz abisynke z hydroforem to jesteś wygrany , bo wody gruntowe najdłużej zostaną czyste.
No dobra, a jeśli jednak będzie trzeba wodę jakoś oczyścić? No to tutaj czeka nas w chuj roboty. 

Po pierwsze potrzebujemy zgromadzić dużo wody. Z 10 litrów tego co nalapiemy uzyskamy 5 litrów względnie czystej , albo litr naprawdę bezpieczniej.

Nie uda się tego zrobić jeśli nie będziemy dysponowali choćby minimum sprzętu.

Pierwszy etap po nalapaniu wody to sedymentacja. Wlewamy do słoika...
Atomowa dzida - część piąta.
I odstawiamy na 24 godziny.
Atomowa dzida - część piąta.
Po 24h co miało opasc to opadło a co zostało na górze to zostało. Teraz trzeba przelać tak jak się przelewa paliwo albo ściąga wino z gąsiora.
Ważne żeby ssący koniec rurki, nie był w brudnym. Takie przelewanie zabiera majmniej mułu.
Atomowa dzida - część piąta.
Wstępnie oczyszczona wodę przelewamy przez filtr zrobiony z gazy, materiału albo konopii hydraulicznych (tych do uszczelniania gwintow). 
Atomowa dzida - część piąta.
No i mamy wstępnie oczyszcozną wodę. Następny etap to czyszczenie za pomocą węgla aktywnego. 

Panie, ale kto ma takie rzeczy doma..

No mało kto ma. Ale węgiel drzewny do grila się czasem znajdzie. Jest w dużych kawałkach więc trzeba go rozkruszyć,  najlepiej w materiałowej reklamowce.
Nie kruszyć na pył tylko na kawałki ok 5mm. Skruszony wrzucić do garnka i lekko ugniesc.
Następnie zalewamy go wstępnie oczyszczona woda, tak żeby poziom wody i węgla sie wyrównał. Warto go docisnąć deska do chleba,  bo jest lżejszy i będzie wypływał.
W takim stanie trzeba to przetrzymać 3-4godziny od czasu do czasu mieszając.

Potem trzeba przecedzić przez drugi filtr z tkaniny , tu sprawdzaja się dobrze pocięte koszulki termoaktywne w kilkunastu warstwach.

Gratuluję. Masz coś co mozna pić w miarę bezpiecznie.  
W miarę bezpiecznie oznacza że dasz rade przeżyć kilka lat.

Jeszcze kilka informacji.

Jeśli mamy dostęp do czystego piasku (nie wiem skad) to można w uciętej butelce zrobić filtr piasek-wegiel-piasek. Działa to zaskakująco dobrze, bo piasek dobrze filtruje stałe cząstki.

Zdjęć takich filtrów jest na sieci mnóstwo więc nie będę powielał.

Ważne żeby przed filtrem węglowym woda była wyczyszczona że wszystkiego co widoczne. Inaczej szybko zniszczy złożę węglowe.

Wydajność filtra węglowego, duży worek opału do grila, taki 20litrow wystarczy do oczyszczenia 30-40 litrów wody. Można tę ilość zwiększyć podwojnie jeżeli woda w garnku x węglem będzie stała 24h.

Jeżeli chcemy mieć naprawdę bezpieczna wodę, to trzeba mieć filtr osmotyczny i kapilarny. Da się to kupić i pomontowac ale mało kto taki ma ze względu na cenę.

Na koniec trochę optymizmu. Dziesięć lat temu pojawiły się w sprzedaży pierwsze filtry "elektrostatyczne" oparte o nanomembrane i związki aluminium z węglem. 
Pierwsze było chyba Water to Go, potem Aquamirra Red, i pieć lat temu seria Grayl oraz Forbes.
Przykładowy wygląda tak
Atomowa dzida - część piąta.
To jest akurat WTG, w rozmiarze bidonu rowerowego. Dokładność filtra jest na tyle duża że wyłapuje wszystko włącznie z wirusami i metalmi ciężkimi. Zaleznie od wersji wklad wystarcza na 140-450 litrów. Ale tu znowu jeśli nie zrobimy wstępnego czyszczenia wody, to firma w butelce zarżniemy w 10-15 litrów.

WTG testuje osobiście w każde wakacje i dal rade oczyścić wodę z Wisły w Krakowie, więc jest moc.

Jeśli będzie zapotrzebowanie społeczne to mogę zrobić część druga dzidy o wodzie, tylko będę musiał wyciągnąć starą osmoza z garażu;)
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.14577388763428