Wpadła bomba do piwnicy, napisała na tablicy: SS głupi pies.

14
Wpadła bomba do piwnicy, napisała na tablicy: SS głupi pies.
11 marca 1947 roku w Warszawie przed Najwyrzym Trybunałem Narodowym stanął człowiek i rozpoczął się proces jednego z największych niemieckich zbrodniarzy, Rudolfa Hössa, który był pierwszym komendantem KL Auschwitz. Trwał on do 29 marca, a wyrok zapadł 2 kwietnia. Dwa tygodnie później Höß został stracony.
Biorąc pod uwagę liczbę ofiar, był to największy proces jeśli chodzi o masową eksterminację.
Wpadła bomba do piwnicy, napisała na tablicy: SS głupi pies.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Masakra Korościatynia i nie tylko

11
Dnia 28 lutego roku 1944 doszło do kilku masakr ludności polskiej, których to masakr dopuścili się Niemcy oraz Ukraińcy, a o wydarzeniach tych poniżej.
Masakra Korościatynia i nie tylko
Pierwszym wydarzeniem będzie masakra nieistniejącej już wsi o nazwie Huta Pieniacka (obwód Lwowski, Ukraina), gdzie znajdował się kościół, szkoła, 172 gospodarstwa zamieszkane przez ponad 1000 ludzi, w większości Polaków (według spisu z rok 1939 w miejscowości było 760 stałych mieszkańców. Doszło tam do masakry od 600 do ponad 1500 Polaków, a według śledztwa IPN-u ok. 850 osób. oprócz mieszkańców, ofiarami padli również Żydzi ukrywający się w wiosce i uchodźcy z Wołynia, którym udało się uciec w 1943 roku. Winny tego czynu był 4 pułk Policji SS (pułk utworzony z ukraińskich ochotników, którzy ze względu na problemy np. zdrowotne, nie dostali się do SS Galizien) pod dowództwem Oberstleutnanta Schutzpolizei Siegfrieda Binza, któremu to pułkowi pomagał lokalny oddział UPA (sotnia ,,Siromanci" dowodzona przez Dimytra ,,Jastruba" Karpenke) oraz oddział Włodzimierza Czerniawskiego i okoliczna ukraińska ludność cywilna.


Za początek rzezi można uznać wydarzenie z dnia 23 lutego 1944 roku, które mogło być przyczyną masakry. Od początku roku 1944 we wsi przebywał oddział grupy dywersyjnej NKWD pod dowództwem Dimitrija Medwiediewa i wieści o tym szybko dotarły do Niemców. W związku z atakami ukraińskimi na ludność polską, we wsi utworzono oddział samoobrony (złożony z ok. 40 osób) pod dowództwem Kazimierza ,,Satyra" Wojciechowskiego. Gdy Sowieci opuścili wieś, to dnia 23 lutego do miejscowości przybył patrol oddziału SS Galizien i doszło do walki pomiędzy oddziałem SS a oddziałem samoobrony, który to oddział wspierany był przez 2 pluton AK z Huty Wierchobuskiej (Polacy myśleli że walczą z bandytami z UPA, którzy jedynie przebrali się za żołnierzy). Podczas walk poległo dwóch Ukraińców (Oleksy Bobaka i Roman Andrijczuk, na podstawie ich dokumentów osobistych udało się ustalić, że byli oni żołnierzami stacjonującej w Brodach SS Freiwilligen Division ,,Galizien"), wybawieniem przed klęską oddziału SS okazała się sotnia UPA ,,Siromanci", która zaatakowała oddziały Polaków od boku. W odwecie Niemcy wysłali do wsi jeden z batalionów 4 galicyjskiego pułku SS, dowodzonego przez Oberstleutnanta Schutzpolizei Siegfrieda Binza. W nocy z 27 na 28 lutego do wsi przybył łącznik AK, który przekazał rozkaz Inspektoratu AK, aby samoobrona postarała się uniknąć walki i wycofała się (niektórzy zignorowali rozkaz i zostali, ale w wyniku przewagi sił oponentów, pochowali oni broń i nie walczyli w nadziei na uniknięcie masakry), aby stworzyć złudny obraz tego, że we wsi przebywają tylko kobiety, starcy i dzieci, co miało dać nadzieję na oddanie wioski bez walki, a co za tym idzie ocalenie mieszkańców i uniknięcie pacyfikacji.


Masakra Korościatynia i nie tylko
Pomnik pamięci ofiar w Hucie Pieniackiej, wysadzony w 2017 roku.
Wreszcie dnia 28 lutego do wsi przybył wyżej wspomniany pułk Policji SS (w skład którego oprócz Ukraińców wchodzili też Niemcy), wspierany przez okoliczną ludność ukraińską, oddział Włodzimierza Czerniawskiego i sotnia UPA ,,Siromanci" (która to sotnia pomogła wcześniej w walce z samoobroną). Otoczyli oni wieś i przystąpili do ostrzału z moździerzy i karabinów maszynowych, podczas owego ostrzału mieszkańcy próbowali schronić się w piwnicach i uprzednio przygotowanych schronach. Gdy ostrzał się zakończył, bandyci wkroczyli do wsi, rozstrzeliwując ludzi próbujących ucieczki, a resztę wyprowadzali z domów i grupami zapędzali do lokalnego kościoła. Zachowywali się przy tym bardzo brutalnie np. zabrali jednej kobiecie noworodka i zabili go rzutem o ścianę, inną kobietę która podczas ataku rodziła zastrzelili (jej nowonarodzone dziecko mieli zwyczajnie ,,rozdeptać", a akuszerke próbującą bronić tę dwójkę zastrzelono). Innej kobiecie, 70-letniej Rozalii Sołtys rozpruli brzuch bagnetem. Prawie 20 osób z grupy mieszkańców doprowadzonych do kościoła ukryło się w piwnicy świątyni lub na jej wieży, przez co udało im się przeżyć (kościół zaminowano więc nie było szans na ucieczkę), z kolei ok. 40 osób zdołało się ukryć w stodole rodziny Relich, w związku z czym budynek oblano benzyną i podpalano, na szczęście 10 dziewczynom udało się uciec, pomimo oddawanych w ich stronę strzałów. Wszystkie domy i zabudowania gospodarcze były ograbiane z dobytku przez cywilną ludność ukraińską, a dowódcę samoobrony ,,Satyra" przed kościołem bestialsko pobito, oblano benzyną i na żywca spalono (wcześniej w jego domu została zabita córka i żona oraz żydzi, których on ukrywał), w godzinach popołudniowych zaczęto wyprowadzać kilkunastoosobowe grupy z kościoła do stodół oraz innych zabudowań gospodarczych i zabijać za pomocą broni maszynowej oraz spalać na żywca, poprzez podpalanie budynków. Wreszcie ok. godziny 17 bestie w ludzkich skórach opuściły wieś, a nieliczni mieszkańcy którym udało się przeżyć znaleźli schronienie w okolicznych miejscowościach. 

Łącznie ucieczka udała się ok. 160 osobom, w tym ocalała m.in. Wanda Gośniowska, której córka prowadzi Stowarzyszenie Huta Pieniacka, które to stowarzyszenie upamiętnia zbrodnie dokonaną przez ukraińskich nacjonalistów i zrzesza ludzi ocalałych z ludobójstwa i członków ich rodzin). Jedna z oacałych osób wspomina że niedaleko wsi była leśniczówka, gdzie mieszkał leśniczy ze swoją ukraińską żoną i gdy osoba ta, która uciekła z płonącej stodoły dotarła to leśniczówki, to budynek płonął, na drzewie wisiał leśniczy, a jego żona leżała na łóżku wystawionym przed leśniczówkę i krzyczała- ,,Przyszedł na was czas Lachy". Inny ocalały wspomina, że matka jemu i jego bratu kazała uciekać do sąsiadki, ale przyszedł tam żołnierz w niemieckim mundurze mówiący po polsku (prawdopodobnie Ślązak) i kazał im uciekać, więc schowali się za domem w stercie ziemi, gdzie czekali aż wszystko ucichnie, po czym uciekli. Pomordowanych pochowano przy jedynych budynkach, które się ostały czyli przy szkole i kościele.

I tak mogla wyglądać zagłada Huty Pieniackiej, napisałem mogła bo według relacji niektórych świadków pewne elementy się różnią. Według niektórych powodem masakry miał być sam fakt współpracy niektórych mieszkańców wsi z AK, a nie atak na oddział SS Galizien. Sam atak miał odbyć się również rankiem bez żadnego ostrzału, mieszkańcy poprowadzeni do kościoła i szkoły, a same mordy miały odbywać się wyłącznie przez spalanie żywcem.

Masakra Korościatynia i nie tylko
Odbudowany pomnik ofiar w Hucie Pieniackiej.
Drugim wydarzeniem będzie pacyfikacja wsi Wanaty (województwo Mazowieckie), która to pacyfikacja została dokonana przez Niemców, którym według zeznań świadków pomagali kolaboranci ze wschodu. Sama wieś w lutym 1944 roku liczyła sobie 28 gospodarstw, a liczba ludności wynosiła ok. 130 osób (32 rodziny, a po ,,wyzwoleniu" sowieckim zamieszkało tam 9 rodzin), część tej ludności aktywnie współpracowała z polskimi partyzantami, a okoliczne lasy były kryjówką partyzantów.

Wszystko zaczęło się od przypadkowego spotkania żandarmów niemieckich i oddziału AK. Oddział AK ,,Flądra" pod dowództwem Jana ,,Maxa" Kosickiego składający się z 13 osób miał osłaniać aliancki zrzut nieopodal historycznych Maciejowic, w tym celu partyzanci wyruszyli ze wsi Miętne (gmina Garwolin). dnia 21 lutego przechodząc obok wsi Wanaty natrafili na pościg żandarmów (Schutzpolizei w liczbie ok. 18 osób) za mieszkańcem wsi, w wyniku czego wywiązała się walka, w trakcie potyczki zginęło 5 żandarmów, 3 zostało rannych, a 10 zdołało uciec. W odwecie starosta garwoliński, Karl Freudenthal wydał rozkaz pacyfikacji wsi (warto zwrócić uwagę na fakt, że pacyfikacja ta poprzedzała Wielka łapankę zorganizowaną w powiecie garwolińskim), w nocy z  27 na 28 lutego, do wsi przybyła ekspedycja karna Niemców ( ekspedycja składała się z żandarmerii i Gestapo oraz według niektórych źródeł funkcjonariuszy kriminalpolizei i granatowych policjantów) z oddziałem kolaborantów ze wschodu (o wschodnich kolaborantach mówi się różnie, jedni że byli to po prostu Ukraińcy, a inni mówią o  oddziale zwykłych ,,kałmuków", teorię o Ukraińcach mogą potwierdzać relacje świadków, według których było słychać język Ukraiński) i przystąpili oni do pacyfikacji miejscowości. W nocy ok. godziny 2:00 wieś otoczono, potem o świcie Niemcy wkroczyli do wsi i rozstawiali warty na ulicach i wokół wsi, więc mieszkańcy próbujący ucieczki byli rozstrzeliwani. Następnie ok. godziny 7:00 rano do wsi wkroczyły 3 grupy, pierwsza grupa chodziła po domach mordując mieszkańców (najczęściej strzał w głowę), następnie szła druga grupa, która rozkładała majątek zabitych, a cały pochód zamykała czteroosobowa grupa, która podpalała obrabowane zabudowania (osoby ranne, które zostały w zabudowaniach były palone żywcem). Dnia tego zamordowano łącznie 108 osób (w tym 35 kobiet i 47 dzieci (poniżej 16 roku życia)), na szczęście części mieszkańców udało się przeżyć, bo nie byli oni we wsi, dobrze się ukryli lub ranni uciekli z płonących zabudowań. Zwłoki i prochy ofiar pochowano we wspólnej mogile, w miejscowości Łaskarzew, poniżej załączam link do artykułu z relacjami osób ocalałych z rzezi:

https://garwolin.org/archiwa/16694

Masakra Korościatynia i nie tylko
Plakat rekrutacyjny do SS Galizien w języku Niemieckim i Ukraińskim.
 Ostatnie wydarzenie to masakra miejscowości Korościatyn (obecnie Krynycia, obwód Tarnopolski, Ukraina). Przed wojną w roku 1939 we wsi była stacja kolejowa, szkoła i 156 gospodarstw (206 rodzin polskich, 4 ukraińskie i jedna żydowska), a liczba mieszkańców wynosiła ok. 900 osób.Gdy wybuchła wojna Sowieci przejęli wieś, potem w lipcu 1941 roku zajęli ją Niemcy, a następnie w lipcu 1944 r. znów Sowieci.

Zimą na przełomie 1943/1944 roku na skutek doniesień o nasilających się mordach na Polakach ze strony ludności ukraińskiej, w Korościatynie zorganizowano samoobronę pod dowództwem podchorążego Wojska Polskiego Stanisława Różańskiego, która co noc wystawiała warty. 28 lutego 1944 roku wieczorem  ok. godziny 18, gdy wartownicy dopiero rozchodzili się na posterunki do wsi z trzech stron (od strony dróg prowadzących do miejscowości Wyczółek, Zadarów ((wieś ukraińska)), Komarówka)nadciągnęły oddziały UPA wraz z ukraińską ludnością cywilną. Dostali się oni do wsi, bo znali rozkład wart, hasła wartowników i podali się za polskich partyzantów (rozkład wart i hasła miała im podać Ukrainka, która brała ślub w Korościatynie), krzycząc po polsku do wartowników. Korzystając z efektu zaskoczenia zajęli oni stację kolejową, gdzie przecięli druty telegraficzne, zniszczyli tory i zamordowali urzędników pracujących na stacji i podróżujących czekających na pociąg (łącznie 21 osób, w tym przypadkowo 1 Ukrainiec), następnie zaatakowano wieś i mordowano ludzi za pomocą siekier,noży, broni palnej czy narzędzi rolniczych. Niektóre z ofiar były torturowane i np. wycinano im języki, wydłubywano oczy, przypalano ogniem czy obcinano kobietom piersi. Według świadków Ukraińcy podzielili się na 3 grupy: pierwsza zajmowała się mordowaniem, druga grabieżą dobytku, a trzecia podpalaniem zabudowań (w podpalaniu miały uczestniczyć nawet dzieci w przedziale wiekowym 12-14 lat). Samym atakiem miał kierować greckokatolicki duchowny wraz z córką, znany z nazwiska jako Pałabicki. Dzięki samoobronie udało się uratować część mieszkańców, a sam atak, który trwał do godzin porannych miała przerwać odsiecz polskiej partyzantki ze wsi Puźniki. Podczas ataku na stację kolejową i wieś zostało zamordowane łącznie 156 osób (w tym  kilkanaście dzieci od 4 do 12 roku życia, zidentyfikować udało się tylko 78 ofiar), a zabudowania wsi podpalono (ostał się jedynie kościół i plebania). Pomordowanych pochowano w zbiorowej mogile na lokalnym cmentarzu.

Masakra Korościatynia i nie tylko
Tablica ku pamięci ofiar z Korościatynia, znajduja się w Radwanowicach.
Masakra Korościatynia i nie tylko
Zdjęcie tego jak mogły wyglądać wioski po pogromach. Tutaj przykład ze wsi Lipniki.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Akcja ,,Kutschera" czyli zamach na ,,Kata Warszawy"

138
Dnia 1 lutego 1944 roku w Warszawie przeprowadzono udany zamach na bestię w ludzkiej skórze, czyli na dowódcę SS i policji dystryktu Warszawskiego Generalnego Gubernatorstwa Franza Kutschere, nazywanego ,,Katem Warszawy". W tym roku mija 80 rocznica tego wydarzenia, a o całej akcji poniżej.
Akcja ,,Kutschera" czyli zamach na ,,Kata Warszawy"
Franz Kutschera 
25 września 1943 roku na rozkaz Heinricha Himmlera do Warszawy przybył Franz Kutschera, aby zastąpić Jürgena Stroopa (którego przeniesiono do Grecji) w roli szefa SS i policji w dystrykcie warszawskim. Warto tutaj przedstawiać odrobinę historii wojennej Stroopa, bo już w 1938 roku bral udział w zajęciu czechosłowackiego kraju Sudetów, a później w Czechach został dowódcą SS w Karlowych Warach. Po rozpoczęciu II Wojny Światowej w okupowanej Polsce objął stanowisko Oberführera SS i pułkownika policji. W październiku 1939 r. brał on udział w mordowaniu ludności polskiej i żydowskiej w Poznaniu i wielu innych miejscowościach. Później w 1942 prowadził akcje zwalczania partyzantki na Ukrainie i Kaukazie, po czym jako komendant policji w dystrykcie Galicja zajmował się eksterminacją żydów. Od 16 kwietnia do 19 maja przewodził on likwidacji getta warszawskiego, podczas której to likwidacji tłumiono powstanie w getcie. W skutek działań Niemców getto zostało całkowicie zniszczone, a tysiące jego mieszkańców zabite. Niemcy byli wyjątkowo okrutni, a Stroop nakazał zwalczać żydowskich bojowników ogniem, przez co duża część zabudowy getta spłonęła (Stroop osobiście wysadził Wielką Synagogę). Napisał on również dla Himmlera tzw. Raport Stroopa czyli opis likwidacji getta, który był ważnym dowodem w np. Procesie Norymberskim, obok tzw. raportu Katzmana stanowi on jeden z najważniejszych dowodów eksterminacji polskich żydów.
Akcja ,,Kutschera" czyli zamach na ,,Kata Warszawy"
Raport Stroopa 
Pomimo tego że Niemcy od początku stosowali brutalną politykę względem Warszawy, to wraz z pojawieniem się Kutschery wszystko zaogniło się, bo Kutschera postawił sobie za cel zdławić opór mieszkańców Warszawy i wprowadził niespotykany do tej pory terror w okupowanej przez Niemców sotlicy. Terror polegał na brutalnych pacyfikacjach ludności cywilnej, codziennych łapankach (przy których udział brali żołnierze Wehrmachtu i Luftwaffe oraz Schutzpolizei i SS) w wyniku których aresztowanych po teatralnych procesach sądowych (na te prcesy zezwolił sam Hans Frank, dzięki swojemu rozporządzeniu z 2 października 1943 roku ,,O zwalczaniu zamachów na niemieckie dzieło odbudowy w Generalnym Gubernatorstwie", po krótce za śmierć każdego Niemca lub jakąkolwiek akcję podziemia zostawała rozstrzelana odpowiednia ilość Polaków, po uprzednich procesach sądowych, nie wymagających udziału oskarżonego i bez postępowania sądowego) kierowano do więzień gestapo (m.in na Pawiak), do obozów koncentracyjnych lub zabijano w publicznych egzekucjach, które to egzekucje często były przeprowadzane wprost na ulicach, zabijając ludzi na oczach przechodniów. Egzekucje trwały od października 1943 roku do początku 1944 r. i pochłonęły życia kilku tysięcy ofiar, a liczby tych ofiar były codziennie rozwieszane na warszawskich murach (liczbę ofiar zabitych w masowych egzekucjach od października roku 1943 do lutego 1944 ocenia się na 1763 osoby i jesto to podsumowanie liczby nazwisk z niemieckich plakatów, ale ze względu na dużą liczbę egzekucji niejawnych, rzeczywista liczba może sięgać nawet ok. 5 tysięcy osób. Stosunek Kutschery i ogólnie Niemców do Warszawy i jej mieszkańców świetnie opisują słowa Hansa Franka (Generalny gubernator okupowanych ziem polskich, kolejna Niemiecka bestia, która lubiła nazywać się ,,Deutsche König von Polen"-,,Niemieckim królem Polski"):


„Mamy w tym kraju jeden punkt, z którego pochodzi wszystko zło: to Warszawa. Gdybyśmy nie mieli Warszawy w Generalnym Gubernatorstwie, nie mielibyśmy 4/5 trudności, z którymi musimy walczyć. Warszawa jest i pozostaje ogniskiem zamętu, punktem, z którego rozprzestrzenia się niepokój w tym kraju”

Akcja ,,Kutschera" czyli zamach na ,,Kata Warszawy"
Adam ,,Pług" Borys
Dowództwo Armii krajowej zareagowało natychmiast i decyzją Kierownictwa Walki Podziemnej w listopadzie 1943 roku wydano na Kutscherę wyrok śmierci. W ramach akcji ,,Główka" (nazwa operacji Ak mającej na celu likwidację najokrutniejszych przedstawicieli Niemieckich władz okupacyjnych) sprawą zajęła jedno z priorytetowych miejsc, a akcją ,, Główka" zajął się oddział ,,Agat" (sformowany z harcerzy Szarych Szeregów, w lipcu 1944 roku liczył 440 osób) z kpt. Adamem Borysem ps. ,,Pług" na czele (Cichociemny, planował większość akcji, zatwierdzał je  i uczestniczył w nich jako obserwator).
Akcja ,,Kutschera" czyli zamach na ,,Kata Warszawy"
Bronisław ,,Lot" Pietraszewicz 
Już na samym początku pojawił się problem, bo nikt nie wiedział za wiele o ,,Kacie" oprócz jego nazwiska, ogólnego rysopisu,stopnia  oraz wieku, nie dysponowano żadnym zdjęciem celu ani nie było nikogo, kto mógłby go wskazać. Na szczęście pewnego grudniowego dnia kpt. Aleksander ,,Rayski" Kunicki (szef komórki wywiadu oddziału ,,Agat" ) podczas obserwacji siedziby dowódcy SS i policji na dystrykt warszawski przy Alejach Ujazdowskich (willa Gawrońskich, nr. 23) zwrócił uwagę na człowieka w skórzanym płaszczu, który wysiadł z ciemnego opla i skierował się wprost do wejścia. Wtedy instynkt podpowiedział ,,Rayskiemu", aby przyjrzeć się tej osobie bliżej, więc zaczął śledzić przyjazdy i odjazdy tego człowieka. Zauważył on, że samochód z Alej Ujazdowskich skręca w jedną z pobliskich przecznic i że nie odjeżdża za daleko. Opel codziennie zatrzymywał się tuż za rogiem, przy kamienicy Szelechowej przy alei Róż, prawie 150 metrów od siedziby dowódcy SS. Fakt ten i to że spod rozpiętego płaszcza esesmana widać było dystynkcje generalskie nie pozostawiał Kubickiemu wątpliwości, to musiał być Kutschera. Wkrótce jego meldunek trafił do ,,Pługa", zdobyte dokumenty z urzędu meldunkowego i zdjecie potwierdziły teorię o tożsamości Kutschery i Fieldorf nakazał przygotowania do likwidacji. Rozpoznanie przed akcją trwało od 23 grudnia 1943 r. do 20 stycznia 1944 r. i podczas tego miesiąca Anna Szarzyńska-Rewska ,,Hanka", Maria Stypułkowska-Chojecka ,,Kama" i Elżbieta Dziębowska ,,Dewajtis" prowadziły codzienną obserwację mieszkania Kutschery, trasy od tego miszkania do siedziby SS oraz samej siedziby SS. W tym samym czasie ,,Rayski" prowadził rozpoznanie sił niemieckich na terenie nadchodzącego zamachu, dzięki czemu było wiadome, że w wartowni siedziby dowództwa SS przebywa 8-10 funkcjonariuszy Kripo (kriminalpolizei) uzbrojonych w pistolety maszynowe, a w sąsiedztwie znajdowały się siedziby Kriminalpolizei (policji kryminalnej) i Sonderdienst (służby specjalnej ). Do tego w pobliżu przy Al. Szucha znajdowała się siedziba Geheimr Staatzpolizei (Tajna Policja Państwowa-Gestapo) i w okolicznych budynkach mieszkali uzbrojeni Niemcy.
Akcja ,,Kutschera" czyli zamach na ,,Kata Warszawy"
Aleksander ,,Rayski" Kunicki, Stanisław ,,Ali" Huskowski,
Zdzisław  ,,Kruszynka" Poradzki
Bezpośrednie przeprowadzenie akcji powierzono I plutonowi  kompanii ,,Agat" (,,Agat"-Anty-Gestapo, od stycznia 1944.r ,,Pegaz"-Przeciw-Gestapo, a od czerwca 1944 r. ,,Parasol") pod dowództwem ppor. Bronisława Pietraszewicza, ps. ,,Lot". Pietraszewicz pomimo młodego wieku (21 lat) cieszył się poważaniem wśród przełożonych i podwładnych, był on odważny i posiadał spore doświadczenie, bo zaledwie rok wcześniej w maju 1942 roku brał udział w tzw. ,,akcji megafonowej" która polegała na zorganizowaniu studia nadawczego, podpięciu się do ,,szczekaczki" na placu Wilsona i nadaniu krótkiej audycji, zakończonej hymnem Polski i Rotą. Kilka miesięcy później znalazł się on w grupie, która zlikwidowała sławnego sadystę z Pawiaka, Franza Bürkla. ,,Lot" do wykonania akcji ,,Kutschera" dobrał 11 osób (później liczba zwiększyła się do 12), a byli to:
Bronisław Hellwig ,,Bruno", Kazimierz Sott ,,Sokół", Maria Stypułkowska-Chojecka ,,Kama", Elżbieta Dziębowska ,,Dewajtis", Anna Szarzyńska-Rewska ,,Hanka", Stanisław Huskowski ,,Ali", Zdzisław Poradzki ,,Kruszynka", Michał Issajewicz ,,Miś", Marian Senger ,,Cichy", Henryk Humięcki ,,Olbrzym", Zbigniew Gęsicki ,,Juno".
Akcja ,,Kutschera" czyli zamach na ,,Kata Warszawy"
Aleje Ujazdowskie i willa Gawrońskich czyli siedziba dowódcy SS i Policji w dystrykcie warszawskim 
Pierwsza próba zamachu miała się odbyć 28 stycznia roku 1944. Zamach zaplanowano zrobić w godzinach porannych, gdy esesman jeździł do pracy i zaplanowano operację na 4 etapy: 1. Obserwacja i sygnalizacja wyjeżdżającego samochodu Kutschery. 2. Zajechanie drogi Kutscherze, gdy ten będzie skręcał w bramę siedziby dowództwa SS. 3. Wykonanie wyroku. 4. Ewakuacja z miejsca zdarzenia dwoma samochodami, część pieszo (łączniki) i przewóz ewentualnych rannych do Szpitala Maltańskiego. Sam oddział podzielano na trzy grupy: egzekutorów (,,Lot", ,,Kruszynka", ,,Miś"), grupę ubezpieczającą (,,Ali", ,,Cichy", ,,Olbrzym", ,,Juno"), grupę od obserwacji i sygnalizacyji (,,Hanka", ,,Kama", ,,Dewajtis") i do tego trzech kierowców (,,Sokół", ,,Bruno", ,,Miś"). Ludzie Pietraszewicza o godzinie 8.40 zajęli odpowiednie pozycje, ale zamach nie odbył się ze względu na nieobecność Kutschery, który rankiem wyjechał z Warszawy, czego nie przewidziano, w związku z tym całą akcję o godzinie 9.30 odwołano i ,,Pług" przełożył likwidację na dzień 1 lutego. Warto dodać że wieczorem tego samego dnia, podczas próby wylegitymowania Jana Kordulskiego ,,Żbika" i Zdzisława Poradzkiego ,,Kruszynki" przez patrol żandarmerii doszło do walki, w wyniku czego ,,Żbik" został postrzelony w rękę, którą mu amputowano, przez co do akcji dodano Zbigniewa ,,Juna" Gęsickiego i Stanisława ,,Aliego" Huskowskiego.
Akcja ,,Kutschera" czyli zamach na ,,Kata Warszawy"
Bronisław ,,Bruno" Hellwig, Henryk ,,Olbrzym" Humięcki, Marian ,,Cichy" Senger
Wreszcie dnia 1 lutego o godzinie 9 rano, 12 członków oddziału zajęło swoje pozycje, a 6 minut później Kutschera wyjechał spod domu. Gdy limuzyna esesmana znalazła się na wysokości siedziby dowódcy SS i Policji, drogę opla zajechał samochód prowadzony przez Michała ,,Misia" Issajewicza. Kierowca samochodu esesmana zaczął dawać Issajewiczowi sygnały za pomocą specjalnego żółtego reflektora (który posiadały tylko samochody uprzywilejowane) i w tym czasie do limuzyny podbiegli egzekutorzy (Pietraszewicz ,,Lot", Poradzki ,,Kruszynka"). ,,Lot" jako pierwszy otworzył ogień ze stena na co ogniem odpowiedział kierowca limuzyny, zmuszając ranionego w brzuch ,,Lota" do odwrotu, na szczęście po chwili dołączyli do akcji ,,Miś" i ,,Kruszynka", który to wypruł serię ze stena w strone Kutschery, dzięki czemu udało się go ciężko ranić (zmarł on w wyniku odniesionych obrażeń), następnie dwójka ta wywlekła ciało esesmana i z powodu braku dokumentów osobistych zabrała ze sobą jego teczkę oraz pistolet, nagle w ich stronę biegną żandarmi, którym ,,Miś" rzuca granat. W tym samym czasie zdążyła wywiązać się walka pomiędzy grupą ubezpieczającą a obstawą siedziby Kutschery i do wszystkich uczestników akcji zewsząd (z ulicy, okien okolicznych budynków) strzelają Niemcy, ale ,,Cichy", ,,Olbrzym" i ,,Juno" nie pozostają im dłużni, otwierając ogień do wszystkich Niemców e mundurkach jakich zobaczą. ,,Cichy" zostaje ranny w brzuch, ,,Olbrzym" w pierś, a ,,Miś" zostaje postrzelony w głowę, na szczęście pomimo przewagi wrgoa ,,Juno" nie odpuszcza i osłania rannych, wycofujących się kolegów, w tym samym czasie kierowcy czekający przy samochodach na oddział, odpierają atak dwóch esesmanów.
Akcja ,,Kutschera" czyli zamach na ,,Kata Warszawy"
Michał ,,Miś Issajewicz, Zbigniew ,,Juno" Gęsicki 
Na szczęście udało się wszystkich ewakuować i tak ranni uciekali mercedesem kierowanym przez ,,Sokoła", a ,,Kruszynka" i ,,Ali" wracali oplem kierowanym przez ,,Bruna". Wracając ,,Sokół" zajeżdża pod restaurację ,,Melodia" i zabiera ze sobą doktora Zbigniewa Dworaka ps. Maks, po czym jadą oni do Szpitala Maltańskiego, gdzie ulokowani zostają ,,Miś" i ,,Olbrzym". Następnie jadą do miejsca pracy ,,Maksa" (który po drodze zajmuje się rannym w brzuch ,,Cichym") czyli Szpitala Przemienienia Pańskiego, gdzie ,,Cichy" i ,,Lot" przechodzą 6 godzinną operację i jako że mają rany postrzałowe, to wzbudzają zainteresowanie oficera Kripo, który przebywał wtedy w szpitalu, w wyniku czego ranni są pod strażą granatowej policji. W związku z tym Kapitan ,,Pług" wydaje rozkaz o odbiciu i ukryciu rannych. Do szpiatala zostaje wysłanych 17 żołnierzy AK, dowodzonych przez Jerzego Zborowskiego ps. ,,Jeremi", obezwładniają oni policjantów i zabierają karetką rannych do szpitala przy Warszawskiej Szkole Pielęgniarstwa, gdzie odmawia się ich przyjęcia, więc zostają umieszczeni w klinice ginekologiczno-położniczej. Następnego ranka ,,Lot" zostaje przetransportowany do Szpitala Wolskiego, gdzie odmawia się jego przyjęcia, a ,,Cichy" do Szpitala Maltańskiego. Niestety wielokrotne transporty pogorszyły ich stan zdrowia i tak dnia 4 lutego umiera ,,Lot", a 6 lutego ,,Cichy".

Niestety pomimo ewakuacji nie wszystkich udało się uratować.  Za wiele szczęścia nie miało też dwóch innych członków oddziału, czyli Zbigniew ,,Juno" Gęsicki i Kazimierz ,,Sokół" Scott. Mieli oni porzucić gdzieś na Pradze samochód, który wykorzystano do transportu rannych, bo wóz był uszkodzony podczas walki i najzwyczajniej ze śladami po kulach rzucał się w oczy, niestety postanowili oni zachować samochód i wrócić nim z Pragi. Podczas powrotu z dzielnicy zauważyli oni blokadę Niemiecką na Moście Kierbedzia, postanowili zawrócić ale samochód utknął na moście i wywiązała się strzelanina z obstawą blokady. Zmuszeni do ucieczki ,,Juno" i ,,Sokół" skoczyli z mostu w otchłań Wisły, nurt ich porwał i zginęli w odmętach rzeki. Niemcom gdy wyłowili zwłoki udało się ustalić tożsamość ,,Sokoła" za sprawą dokumentów osobistych, które miał w kieszeni (a posiadając je, złamał on zasady konspiracji). Tak w wyniku akcji ,,Kutschera" poległo 4 żołnierzy: Zbigniew ,,Juno" Gęsicki (24 lata), Bronisław ,,Lot" Pietraszewicz (21 lat), Kazimierz ,,Sokół" Scott (20 lat) i Marian ,,Cichy" Senger (20 lat). Na szczęście padło również 5 Niemców (w tym Kutschera), a 9 zostało rannych.

Akcja ,,Kutschera" czyli zamach na ,,Kata Warszawy"
Maria ,,Kama" Stypułkowska-Chojecka, Elżbieta ,,Dewajtis" Dziębowska, Anna ,,Hanka" Szarzyńska-Rewska 
Sam zamach przyniósł spore konsekwencje, bo Niemcy w ramach odwetu już dnia 2 lutego przeprowadzili masowe egzekucje (100 osób (wszyscy poniżej 20 roku życia) przywiezionych z Pawiaka rozstrzelano w ruinach pałacyku Ryszczewskich, który to pałacyk mieścił się w sąsiedztwie siedziby dowództwa SS, a nastpne 200 osób zabito w ruinach getta warszawskiego), wydano zakaz prowadzenia samochodów i motocykli na terenie Warszawy przez Polaków, jeśli nie towarzyszył im Niemiec. Następnie dnia 3 lutego wywieszono obwieszczenia informujące o egzekucji w pałacyku Ryszczewskich, nałożeniu na Warszawiaków i powiat warszawski kontrybucji (podatek wojenny) w wysokości 100 milionów złotych, odwołaniu wszystkich polskich przedstawień teatralnych i projekcji filmowych w kinach oraz o przesunięciu godziny policyjnej z godziny 20 na godzinę 19. Warto dodać że Niemcy pomimo utraty Kutschery byli pod wrażeniem jeśli chodzi o samą akcję, czego można się dowiedzieć z raportu Wilhelma Koppe (wyższy dowódca SS i Policji w kraju Warty i Generalnym Gubernatorstwie) wysyłanego do Hansa Franka, w którym Koppe akcję polskiego podziemia opisał słowami ,,koronkowa robota". Po ok. dwóch tygodniach za sprawą nowego szefa SS i Policji w Warszawie Paula Otto Geibla represje zelżały oraz zrezygnowano z masowych egzekucji (aż do momentu wybuchu Powstania Warszawskiego), co nie znaczy że owe represje ustały, ale Niemcy byli mniej brutalni i ostrożniejsi, bo skoro udało się zabić wysokiej rangi oficera w sercu dzielnicy policyjnej, to nikt nie był bezpieczny. I w ten sposób zakończyła się "przygoda ułańska" z dnia 1 lutego 1944 roku.
Akcja ,,Kutschera" czyli zamach na ,,Kata Warszawy"
Biuletyn o zamachu i obwieszczenia o egzekucji w ruinach pałacyku Ryszczewskich oraz represjach na mieszkańcach Warszawy 
Samo dowództwo Armii krajowej oceniło pozytywnie przebieg akcji (z negatywnym uwzględnieniem działań ,,Sokoła" i ,,Juna", które doprowadziły do ich śmierci), a dowódcę akcji Bronisława ,,Lota" Pietraszewicza odznaczono pośmiertnie orderem Virtuti Militari i awansowano go na pierwszy stopień oficerski, oprócz tego awansowano Aleksandra ,,Rayskiego" Kunickiego a dziesięciu innych uczestników akcji odznaczono Krzyżem Walecznych.
Akcja ,,Kutschera" czyli zamach na ,,Kata Warszawy"
Tablica w Warszawie upamiętniająca zamach
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Serial o lotnikach z II WŚ

10
Witam ekspertów. 

Szukam pewnego serialu, który kiedyś widziałem i teraz chciałem sobie przypomnieć. Parę info o serialu:

-Był o oddziale lotniczym.
-Czas: II WŚ
-Miejsce: włoskie niebo.

-Każdy żołnierz miał wykonać określoną ilość przelotów (chyba 15) jak to zrobił, to "wypełnił służbę" i mógł wracać do USA.

Przełożeni jednak gdy żołnierze zbliżali się do 15 udanych misji lotniczych zwiększali, ilość wymaganych lotów do 25. Jak ktoś się zbliżał do tej liczby, to znowu zwiększali.

-Jeden z żołnierzy, który ledwo uchodził z życiem podczas każdego lotu, po kolejnym zwiększonym zakresie lotów odbiło i zaczął chodzić po bazie nago i tak też brał udział w przelotach.

Mimo wszystko nie uznali go za szalonego i nie odesłali do domu. 

Wie ktoś może jaka była nazwa tego serialu? Kojarzy ktoś? 
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

O ,, likwidacji życia niewartego życia" czyli o T4 v.2

35
Dziś drogie dzidki, chciałbym przybliżyć wam sprawę obrzydliwej moralnie zbrodni niemieckiej, a będzie to krótki tekst o T4 czyli ,, likwidacji życia niewartego życia"
Pozwolicie że zacznę od początku, czyli dlaczego mordowano pacjentów szpitali psychiatrycznych.
O ,, likwidacji życia niewartego życia" czyli o T4 v.2
Po tym jak naziści zdobyli władzę w Niemczech rozpoczęto przymusową sterylizację osób upośledzonych umysłowo i fizycznie, 14 lipca 1933 roku wprowadzono ustawę o zapobieganiu narodzin potomstwa obciążonego chorobą psychiczną, dzięki tej ustawie powoływani sądy zdrowia dziedzicznego, które decydowały o sterylizacji osób dotkniętych (cytując) „wrodzonym imbecylizmem, schizofrenią, chorobą maniakalno-depresyjną, dziedziczną padaczką, dziedziczną chorobą św. Wita (pląsawicą Huntingtona), dziedziczną ślepotą, dziedziczną głuchotą, ciężką dziedziczną deformacją fizyczną", ustawodawca również dodał ,,każdy cierpiący na ciężki alkoholizm może zostać pozbawiony płodności”, z ogromnym zapałem stosowano sterylizację aż do roku 1945, szacuję się że ok. 400 tysięcy Niemców zostało okaleczonych z czego większość jeszcze przed wojną. Dwa lata później (1935 rok) wymyślono koncepcję masowej eutanazji, Hitler zapewniał Gerharda Wagnera (naczelny lekarz Rzeszy), że program eutanazji zostanie wprowadzony gdy wybuchnie wojna. Już w 1938 roku zaczęto przekonywać Niemców o słuszności ,,likwidacji życia niewartego życia", za sprawą propaganda Goebbelsa zaczęto mówić, że zwykli obywatele ponoszą wielkie koszta utrzymania osób upośledzonych, nawet wywieszeno plakaty w których informowano, że utrzymanie takiej osoby kosztuje niemieckiego podatnika 60 tysięcy marek i w społeczeństwie Rzeszy zaczęła rosnąć akceptacja dla eutanazji i ograniczenia populacji ludzi chorych i upośledzonych, to właśnie wtedy narodził się termin ,,higieny rasowej", bo eksterminacja chorych miała nie tylko wymiar ekonomiczny (odciążenie personelu medycznego w czasie wojny, zaoszczędzenie żywności, leki i miejsca w szpitalach) ale też ideologiczny, bo należało zabić ludzi niosących ,,ciężar" możliwej choroby, dzięki czemu możliwe było zachowanie ,,czystości rasowej". Akwarelista chyba nie mógł się doczekać eutanazji, bo przed atakiem na Polske dano zielone światło dla ,,uwalniania chorych dzieci od cierpienia", a pretekstem był list wysłany do Führera w pierwszej połowie 1939 r. w którym niejaki Kretschmar z Lipska prosił o zgodę na zabicie swojego syna, który urodził się ślepy, ze zdeformowaną ręką i bez nogi, Hitler w swojej "dobroduszności" okazał łaskę i półroczny Herbert Gerhard Kretschmar zginął w lipskiej 18 klinice pediatrycznej. Dzięki tej sprawie możliwe było narzucenie Niemieckim lekarzom obowiązkowej rejestracji dzieci nieuleczalnie chorych, kierowanych do dziecięcych oddziałów specjalistycznych (specjalistycznych czytaj śmierci), do 1945 roku powstało 37 takich oddziałów, a zginęło w nich ok. 10 tysięcy dzieci.
O ,, likwidacji życia niewartego życia" czyli o T4 v.2
Wreszcie latem 1939 roku Theo Morell, (osobisty lekarz Hitlera) przygotował dla swojego Führera  memoriał pt. „Likwidacja istot niewartych życia". Natomiast kilka dni po rozpoczęciu wojny przez Niemcy,  20 lub 21 września w Sopocie w istniejącym do dziś Grand Hotelu odbyła się narada z udziałem Hitlera i elity niemieckiego środowiska medycznego Sopocie odbyła się narada z udziałem Hitlera oraz elity niemieckiego środowiska medycznego. Wśród zebranych znaleźli się osobisty lekarz przywódcy III Rzeszy SS-Sturmbannführer dr Karl Brandt (przyboczny lekarz Hitlera, który podsunął mu pomysł akcji likwidacji chorych umysłowo) naczelny lekarz Rzeszy (Reichsärzteführer) dr Leonardo Conti, szef kancelarii Rzeszy SS-Obergruppenführer Philipp Bouhler oraz jego zastępca Viktor Brack. Na rozkaz wodza Rzeszy Bouhler otrzymał pełnomocnictwo:
„Reichsleiter Bouhler i dr med. Brandt są z mojego polecenia odpowiedzialni za rozszerzenie kompetencji lekarzy, którzy zostaną wymienieni z nazwiska, tak żeby osobom według wszelkiego prawdopodobieństwa nieuleczalnie chorym wobec zupełnie krytycznej oceny stanu ich zdrowia można było zapewnić łaskawą śmierć. podpis /‑/ A. Hitler”. W skrócie ustalono że należy zlikwidować chorych na schizofrenię, pacjentoó szpitali psychiatrycznych, przebywających w zakładach opiekuńczych ponad pięć lat oraz osoby z wrodzonymi zaburzeniami rozwojowymi.
O ,, likwidacji życia niewartego życia" czyli o T4 v.2
Theo Morell 
Akcja T4 (nazwa ,,T4" wywodzi się od adresu biura znajdującego się przy Tiergartenstrasse 4 w Berlinie, gdzie mieściła się Państwowa Wspólnota Pracy Rzeszy na rzecz Zakładów Opiekuńczo-Leczniczych, czyli instytucja pełniąca rolę sztabu akcji.) rozpoczęła się juz w wrześniu 1939 w Polsce, gdzie nie obawiano się opinii publicznej w związku z czym nadzorem akcji zajmowało się SS i Gestapo. Przez to ofiary często rozstrzeliwano w zbiorowych egzekucjach, również w Polsce dochodziło do mordów pensjonariuszy niemieckich szpitali np. w lasach paśnickich zabijano pacjentów z prowincji Pommern (Pomorze Zachodnie).  Za pierwszy zlikwidowany szpital można uznać placówkę w Świeciu, gdzie już po 15 września rozstrzeliwano ludzi chorych i polskich więźniów politycznych, a w październiku po przejęciu szpitala przez administrację niemiecką zaczęto codziennie wywozić pacjentów na egzekucję. Wśród ofiar zagłady w Świeciu znalazło się 120 dzieci, a szacunkowa liczba ofoar wynosi 1350 osób.
Ale żeby nie było tak kolorowo, to zarówno Polska jak i Niemcy stanowili swoisty poligon doświadczalny do mordu na skale przemysłową, bo na terenie Polski (nie tylko rozstrzeliwano) jak i Niemiec sprawdzano metody masowych mordów (trujące zastrzyk, przedawkowania różnych leków, gazy, głodzenie itp...), które później wykorzystano w obozach z tą różnicą, że w Polsce grzebano ludzi w masowych mogiłac, gdzie pewnie dużo z nich nie zostało odnalezionch do dziś, a w Niemczech zwłoki elegancko palono. Na początku zabijano za pomocą śmiertelnych dawek barbituranów (leki nasenne, znieczulające, przeciwpadaczkowe) i morfiny, gdy uznano to za mało efektowne zaczęto szukać innych metod i tak dochodzimy do gazów np. w połowie listopada 1939 roku w bunkrze 17 Fortu VII w Poznaniu utworzono pierwszą stacjonarną komorę gazową i uśmiercano za pomocą tlenku węgla, a ofiarami byli pacjenci zakładu w Owińskach, który był pod Poznaniem. Wymyślono też mobilne komory gazowe na podwoziach samochodów ciężarowych, użyto ich np. podczas likwidacji szpitala we wsi Dziekanka (dziś jedna z dzielnic Gniezna), eksterminacja rozpoczęła się  7 grudnia 1939 r., a pierwszy etap trwał do 12 stycznia 1940 roku. Na początku chorym wstrzykiwano silne środki uspokajające, a potem ładowano ich do furgonetek, które były mobilnymi komorami gazowymi, eliminację chorych z Dziekanki realizowano aż do wiosny 1944 roku i szacuje się że w przeciągu trwania wojny zgładzono ok. 3.5 tysiąca pacjentów Dziekanki. Natomiast 12 stycznia 1940 roku Niemcy wymordowali ok. 400 pacjentów (w tym 18 dzieci) szpitala psychiatrycznego w Chełmie. Na początku kazano pielęgniarzom wyprowadzać ich po 10 osób i zabijano serią z karabinów maszynowych, ale po pewnym czasie gdy pacjenci przestali być potulni i zaczęli panikować, opierać się i uciekać, to Niemcy wpadli do szpitala i zaczęli bestialsko mordować, niektórych wyrzucali przez okna i dobijali dopiero na zewnątrz kulą karabinową. Pacjenci z Chełma zakończyli swoją podróż przez życie w zbiorowej mogile, przysypani wapnem i śniegiem.
O ,, likwidacji życia niewartego życia" czyli o T4 v.2
W Niemczech E-Aktion (T4 była nazywana eutanazją osób upośledzonych, stąd skrót E-Aktion) wyglądała trochę inaczej. Ze względu na opinię publiczną akcja była przeprowadzana po cichu, na pół oficjalnie.

Do nikogo nie strzelano, zabijano po cichu trującymi zastrzykami, środkami nasennymi lub głodzono na śmierć, a zwłoki palono w piecach krematoryjnych. Rodziny mordowanych były informowane o śmierci z przyczyn naturalnych, o faktycznym celu akcji wiedzieli nieliczni ponieważ obawiano się buntów, czyli na dobrą sprawę wiedział ttlko personel medyczny tj.  lekarze, pielęgniarki itd..., spośród nich sprzeciw wyrażali tylko niektórzy, głównie katolicy.
Nawet jeden z katolicki biskup Moguncji, Clemens von Galen wyraził swój sprzeciw wobec takiego postępowania, podczas jednego z kazań w 1941 roku mówił: ,,Mamy do czynienia z ludzkimi istotami, naszymi bliźnimi, naszymi braćmi i siostrami. Z biednymi chorymi ludźmi, jeśli chcecie: ludźmi nieproduktywnymi. Ale czy utracili oni prawo do życia?”. Według Edmunda Brandta, statystyka zatrudnionego w ministerstwie rolnictwa III Rzeszy, od stycznia 1940 r. do sierpnia 1941 r. zagazowano 70 tysięcy chorych, a główną diagnozą była schizofrenia. W sierpniu 1941 roku akcja musiała zostać zawieszona e względu na rodziny zabitych, które coraz częściej domagały się wyjaśnienia, a rodziny żyjących wypisek. Również mieszkańcy wsi w pobliżu ośrodków eksterminacji zaczęli gadać o czarnym, gryzącym dymie, który unosi się przez całe dnie i o szarych autobusach, które wjeżdżają pełne, a wyjeżdżają puste. Dlatego 24 sierpnia 1941 roku Hitler postanowił dać na wstrzymanie z eutanazją. I tak oficjalnie zakończono program T4, a przynajmniej zakończono w Niemczech, bo na terenach polskich likwidację osób niepełnosprawnych umysłowo kontynuowano aż do końca wojny.
O ,, likwidacji życia niewartego życia" czyli o T4 v.2
Przykładowa mobilna komora gazowa.
Generalnie to liczba ludzi chorych psychicznie i fizycznie, którzy zginęli w akcji T4 jest trudna do oceny. Według szacunków z 2000 roku w Niemczech i Austrii zginęło ok. 200 tysięcy. Liczbę ofiar na terenach okupowanych szacuje się na ok. 80 tysięcy w tym 20 tysięcy na ziemi Polski.



Na koniec prosiłbym o powstrzymanie się od głupich komentarzy typu ,, Należało im się" czy ,,To tylko jenda z ich zalet", aby okazać szacunek ofiarom.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.13871192932129