Pasta o Kółku szachowym

2
Nie lubię grać w szachy.
Najbardziej na kółku szachowym w gimbazie to nienawidziłem jednego skurwiela skurwiałego który bardzo dobrze grał, i lubił grać ze mną (chujowym) bo lubił łatwe zwycięstwa. Raz udało mi się go rozpierdolić, dojebałem gnoja matem korytarzowym, i byłem taki z siebie zadowolony, a jeden z tych złamanych kutasów-opiekunów kółka szachowego opierdalał mnie za to ze ja u siebie też zostawiłem zamknięty korytarz i to jest karygodne. Kurwa miałem wybór prosty, albo zajebać przeciwnika albo otworzyć korytarz dla swojego króla! Szmaciarz nawet na chwile nie zajrzał do nas w czasie gry i nie wiedział jaka była sytuacja w czasie rozgrywki, tylko przyszedł po wszystkim i powiedział mi że chujowo, bo nie zabezpieczyłem swojego króla kurwa. Opiekunów było dwóch, ten drugi to też niezły aparat. Jego również nienawidzę, pies go jebał. Powtarzał mi że "lepiej przegrać z dobrym szachistą, niż wygrać ze słabym". Nienawidziłem tego przysłowia. Nigdy nikt na moim poziomie nie chciał ze mną grać, zawsze mnie sadzali z doświadczonymi graczami. Jebać go, jebać ich obu. Pierdole, skutecznie mi obrzydzili szachy.
Rodzice też nie pomagali. Sam nauczyłem się grać w szachy bo oni nie umieli, i jak wracałem z kółka szachowego to pytali się mnie debile,"kto wygrał", a mnie jako nierozgarniętego gimbusa bolało to, bo nie wiedziałem co im odpowiedzieć. Jebac szachistów.
PS Teraz mam 26 lvl, i jeden znajomy powiedział mi że zaczynał grać w szachy mając 3 lvl życia, a w domu jest dużo książek ruskich na temat szachów. Nawet jakieś turnieje wygrywał. A u mnie co? W moim zadupnym gównomieście z katastrofalnie wysokim wskaźnikiem bezrobocia, nie było takiej oświaty. Sam się musiałem uczyć grać, mając około 10-12 lvlu. Do dyspozycji była książka pod tytułem “Goofy w krainie szachów”. I nie była nawet moja. Pożyczyłem ją od typa, który wyrósł na debila-gangstera…
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.085397005081177