Pociski

7
"Ruch partyzancki Atesh pokazał materiał filmowy od swoich agentów w przedsięwzięciu obronnym Moskwy w Lipetsku .

Nasi agenci są wszędzie, łącznie z obiektami kompleksu wojskowo-przemysłowego rosji - powiedzieli partyzanci.

📌 W lipieckiej fabryce rur „Swobodny Sokół” rasiści przerobili jeden z warsztatów na produkcję amunicji.

📌 Pracują niestrudzenie 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, aby zrealizować plan 40 000 sztuk łusek miesięcznie. Jednocześnie "niestety" 30% wszystkich pocisków jest wadliwych, dodali partyzanci z ruchu Atesh."
Pociski
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Partyzantka

18
Zastanawiałem się czy odpuścić po pierwszych Banach, czy jednak walczyć dalej (bo tylko taką formę walki mamy, nie można przeciez skontaktować sie z administracja). Tak więc skończy się to pewnie banem a szkoda bo ze stroną i większością z was jestem od początku jej istnienia. Tak szczerze to w depresji i samotnych wieczorach byliście jedynymi którzy wywoływali usmiech. Odznaki o które walczę nie są nieistotne, były jedyna formą okazania dezaprobaty i szybko odsiewaly fałszywe informacje. Podejrzewam, że gdyby administracja usunęła odznaki dzid to nie byłoby takiego szumu. Są tylko dwie rzeczy których żałuję. Tego że wpłaciłem więcej kasy niż trzeba było na premium. Wtedy też walczyliśmy żeby podratować stronę. Admin prosił i wtedy wydawało mi się że administracja tej strony jest inna, że wychodzi naprzeciw użytkownikom. Jednak jak widać nie. I druga rzecz to to,  że nie będę w top 1000 uzytkownikow (i nie są to  zebroplusy, poprostu tym co wrzucam tu czy na harda chciałem stanąć wśród zasłużonych tego portalu). No i to tyle będę to wrzucał co jakiś czas aż mnie nie zbanują, albo całkowicie nie straci to sensu). 
Dziękuję wam, że mogłem być częścią tej społeczności 
A no i obowiazkowy czołg.
░░░░░░███████ ]▄▄▄▄▄▄▄▄
▂▄▅█████████▅▄▃▂
[███████████████████].
◥⊙▲⊙▲⊙▲⊙▲⊙▲⊙▲⊙◤..
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Karbidówka, Sidolówka i inne baśniowe Stwory

16
Witajcie z tej strony JEBANY WROT, co prawda z małym opóźnieniem, ale lepiej późno niż wcale, czyż nie? Zatem zgodnie ze spojlerem dzisiaj będzie o tym dziwnym tegesie. A ten teges to był granat partyzancki. Ale żeby wam smutno nie było, to opowiem dzisiaj o każdym takim granacie. Zatem zaparzcie sobie płynu do chłodnicy, zasiądźcie wygodnie w fotelu i posłuchajcie tej opowiastki. Partyzanci potrzebowali granatów w tym samym celu co każdy żołnierz. Duża siła rażenia, mały koszt i mało ważyły, a w dodatku są łatwe do ukrycia. Można nim rzucić we wroga znacznie liczniejszego. Nie dość, że pewnie zabije paru, to też paru wyeliminuje z walki, a dodatkowo niektórzy będą musieli się zająć rannymi. Idealne narzędzie do pracy konspiracyjnej. I ostatni powód, bo wybuchają, a kto nie lubi wybuchów, prawda?

Partyzanci na początku używali w głównej mierze granatów odkopanych ze skrytek z kampanii wrześniowej. Były tam dobrej produkcji granaty obronno-zaczepne.
Karbidówka, Sidolówka i inne baśniowe Stwory
Problem polegał na tym co widać na zdjęciu. Te granaty leżały w ziemi czasami rok, czasami dłużej. Taki granat korodował w tym zawleczka i łyżka. A raczej nie chcecie używać granatu, który wybuchnie wam w rękach prawda? Nawet jeśli byście chcieli to i tak było ich za mało, trzeba było zdobyć coś innego lub też wykonać coś swojej produkcji. A więc można było jeszcze zabrać granaty Niemcom, tylko głupi by nie skorzystał. I mimo że były to świetne granaty, to nie nadawały się do pracy konspiracyjnej. Dlaczego? Otóż ich rozmiar nie pozwalał ich skrycie przenosić. Po drugie jego odbezpieczenie poprzez odkręcenie na dole trzonku dynksa nie pozwalało na skryte odbezpieczenie takiego granatu.
Karbidówka, Sidolówka i inne baśniowe Stwory
Zatem nasi rodacy postanowili zrobić coś od zera. Zaczniemy od Filipinki (zwanej także jako ET-40, perełka lub też wańka) stworzonej przez Edwarda Tymoszaka ps. „Filip” lub „Chmielnicki”. Bezpiecznik granatu działał uderzeniowo. Co to oznacza?

1.  Granat odbezpieczony

2. Granat robi fruuuu

3. Granat uderzyć w coś twardego

4. Granat robić BUM!

5.????

6. Profit

Pierwszą partię tych granatów uzbrojono w korpus z bakelitu. Zapytacie się, „o jebany wrocie czym jest bakelit?” to wam odpowiem, jest to poprzednik teraźniejszego plastiku. Potem robiono korpus z metalu, na którym napisano „ДУГ”(czyt. DUG, skrót od diesantnaja udarnaja granata), które miało naprowadzić na to, że granaty są produkcji rosyjskiej, a nie konspiracyjnej. Wg niektórych źródeł tych granatów wykonano 240 tys. sztuk. Był produkowany tylko w Warszawie.
Karbidówka, Sidolówka i inne baśniowe Stwory
Następnym zawodnikiem, którego będziemy omawiać jest sidolówka. Nazwa pochodzi od płynu do czyszczenia powierzchni metalowych „sidol”. Był on sprzedawany w metalowych butelkach. A do takiej butelki wystarczy tylko wsypać trotylu, szedytu czy innego wybuchowego proszku, wsadzić zapalnik i hulaj dusza, piekła nie ma. Został skonstruowany przez Władysława Pankowskiego o bardzo kreatywnym pseudonimie „Władysław”, stworzył on także zapalnik P-42 używany w tym granacie i w wielu innych. Takich granatów udało nam się wykonać 350 tys. sztuk. Ten był większym światowcem niż poprzedni, bo był produkowany w Warszawie, Krakowie, Lwowie i Zgłobnicach pod Tarnowem.
Karbidówka, Sidolówka i inne baśniowe Stwory
Karbidówka, Sidolówka i inne baśniowe Stwory
Kiedy brakowało już butelek od sidolu, zaczynała się kreatywność. Brano kawałek rurki, zaślepiano ją z obu stron wsadzało się zapalnik P-42 i pyk jest sztuka? Jest. To na chuj drążyć temat.

Często się zdarzało, że wykorzystywano także zdobyczne zapalniki od innych granatów lub też od mniejszych pocisków artylerii. W skrajnych przypadkach zamiast zapalnika używano zwykłego lontu. I choć była to metoda strasznie nieefektywna, taki lont mógł w każdej chwili lotu zgasnąć, to chociaż dawała żołnierzowi komfort psychiczny.

Kolejnym uczestnikiem naszego dzidoturnieju jest karbidówka. Otóż gwardziści w bliżej nieokreślony sposób, weszli w posiadanie kilkuset zapalników GR-31. A skoro jest zapalnik, to  zaczęto szukać korpusu. Znaleziono zatem korpusy od lamp karbidowych (stąd też nazwa). Taki lampa była ogromna, ale ludowcy niezrażeni ich wielkością obcinali manipulatory, zaślepiali dziury, wiercili otwór na zapalnik. I tak przygotowaną lampę zamieniali w granat. Do środka mieściło się tyle trotylu, że o ja pierdole, a to tylko przybliżona liczba. Wyprodukowano ich około 100tys.
Karbidówka, Sidolówka i inne baśniowe Stwory
W trakcie powstania Warszawskiego powstał jeszcze jeden typ granatu. Powstał granat woreczkowy. Użyto do niego znanego wam z sidolówki zapalnika P-42 oraz woreczka. Do takiego woreczka sypano oczywiście materiał wybuchowy, potem się mocowało zapalnik i już mamy coś, co wybuchnie, ale żeby Niemcy nie poczuli się przypadkiem za pewnie to ten worek wsadzano w drugi, w którego sypano kamyczki żelastwo i inne barachło, które potem służyło jako szrapnel.
Karbidówka, Sidolówka i inne baśniowe Stwory
Oczywiście to są tylko przykłady, których jest więcej, produkowanych zazwyczaj po kilka/kilkanaście sztuk. Ale i tak dziękuje wam za uwagę, życzę miłego srania do kawy i papierosa z rana i do usłyszenia kolejnym razem. Jebany Wrot odmeldowywuje się.
Karbidówka, Sidolówka i inne baśniowe Stwory
Bibliografia:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Granat_ET-40_Filipinka

https://pl.wikipedia.org/wiki/Granat_R-42_Sidol%C3%B3wka

https://pl.wikipedia.org/wiki/Granat_%E2%80%9EKarbid%C3%B3wka%E2%80%9D

https://www.youtube.com/watch?v=LLtBA8Y5_tY
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Bechowiec

37
Cześć, dam z siebie dzisiaj całe 30%, które mogłem spędzić na nauce albo innych rzeczach. Jest to moja pierwsza dzida wiedzowa, dlatego chcę, żebyście ją ocenili pod różnymi względami. Konstruktywną krytykę zawsze przyjmę. Tematem jest broń palna tworzona przez polskich partyzantów w czasie II WŚ. Jeśli ta dzida się przyjmie, to postaram się zrobić z tego serię. Otóż zaczniemy od przedstawienia sobie postaci Henryka Strąpocia ps. „Mewa”. Henio był zwykłym chłopcem ze wsi w województwie świętokrzyskim, i skończył tylko 6 lat podstawówki. Pewnego razu w szkole zrobiło się zamieszanie, dzieciaki się zebrały w kółko i było wielkie poruszenie. Jak się okazało, Henryk przyniósł do szkoły pistolet, który sam zrobił. Na bazie belgijskiej FN-ki. Wyklepał go na imadle. Lufę przerobił od rosyjskiego Mosina w kalibrze 7.62x54r.
 
Bechowiec
Nauczyciel podszedł, zarekwirował pistolet i skierował sprawę do dyrektora. Dyrektor natomiast zobaczył, że w chłopaku jest potencjał. Chciał, żeby Henryk kontynuował naukę w kierunku technicznym, lecz szkoła średnia nie zauważyła w nim potencjału. Ponadto wezwała policję, żeby zajęła się sprawą. Oprócz grożenia palcem i opowiadaniu o tym, że broń jest nielegalna bez pozwolenia, nic się nie stało. Henryk kontynuował swoje wytwarzanie broni i stworzył kolejne 4 pistolety oraz rewolwer bębenkowy. Co prawda rewolwer rozerwało od za dużej ilości prochu, ale i to nie zraziło go od produkcji broni. I przede wszystkim teraz dbał o to, żeby nie pokazywać każdemu tego, co w kuźni wyskrobał, przez co nie wpadł po raz drugi. Potem wybuchła wojna, a za wojną powstały liczne konspiracje - w tym bataliony chłopskie. To właśnie bataliony chłopskie powstrzymały wysiedlenia na Zamojszczyźnie. Organizacja miała takie same problemy, jak każda inna: jak zdobyć broń idealną do pracy konspiracyjnej. Nie mogli liczyć na to, że przyleci samolot z Londynu albo Moskwy, a zdobywanie broni Niemców zazwyczaj kończyło się na katowaniu ludności cywilnej. Ponadto typowy Niemiec albo miał Mausera, który nadawał się do walki na froncie, a nie do pracy konspiracyjnej albo broń drugiego rzutu, czyli broń, która została zdobyta, np. „na Francuzach”. A co nam po takiej broni jeśli nie mamy do niej amunicji? Dlatego partyzanci sobie przypomnieli o chłopcu, który kiedyś przyniósł do szkoły pistolet-samoróbkę. Skierowali się do niego i zaproponowali dołączenie do partyzantki. Nie trzeba było go długo namawiać, przecież jego hobby to nielegalny wyrób broni. Z początku naprawiał to, co mu chłopcy z lasu przynieśli. Niedługo potem usłyszał prośbę, żeby zrobić pistolet maszynowy, jednak pojawiły się dwa problemy:

-Henryk nie miał narzędzi i materiałów do wykonania pm’a;

-Nigdy na oczy nie widział takiej broni. Jedyna wiedza na ten temat, jaką posiadał to to, że ma być mała, strzelać w kalibrze 9x19 parabellum oraz ma strzelać seriami.

Więc czerpał wiedzę ze swoich doświadczeń i zabrał się do roboty. Z rysunkiem technicznym pomógł mu Jan Swat ps. ”Orzeł”. Największym problemem był brak luf. Rozwiązano ten problem w sposób polski: znaleziono w hucie ostrowieckiej dużą ilość luf do Mosina/Mannlichera/Mausera. Tylko głupi by nie skorzystał, więc zaczęły stamtąd znikać i pojawiać się u Henryka w domu. Więc lufy już były tylko, że w kalibrach 7,62x54R, 8x50R albo 7,92x57 Mauser. Przecież to różnica dwóch milimetrów, jak to zrobić, żeby to przeszło przez to. Otóż zrobili to tak, żeby nie dało się tego zjebać. Zestaw narzynek, które powiększały otwór, jednocześnie zachowując gwintowanie. Brał taką lufę, wsadzał narzynkę i nawalał młotkiem, dopóki nie przeszło i tak w kółko aż nie było 9 mm. Mając dostęp tylko do narzędzi z kuźni swojego brata, Henryk musiał ręcznie dopiłowywać wszystkie części, żeby to ze sobą współgrało. Ostatecznie PM powstał, a wyglądał tak:
Bechowiec
Bechowiec
Nazwano go Bechowiec, przestrzelano i pomimo tego, że został zrobiony z niczego, ani razu się nie zaciął. Padło hasło: „Nasz zrobił PM’a” i zaraz znalazły się osoby oraz środki do produkowania tej broni na większą skalę. Wkrótce powstało 11 takich pistoletów maszynowych i na każdym z nich wybito puncami B.H. Jak możecie zauważyć, brakuje „c”, żeby był to skrót od batalionów chłopskich (B.Ch). Otóż Henryk analfabetą nie był, tylko w zestawie punc jego brata zabrakło litery „c”. Teraz do specyfikacji:

-broń strzela kalibrem 9x19 Parabellum, ostatnie dwie sztuki powstały w 7.62x25 Tokarev;

-magazynek mieści 30 pestek;

-broń strzela z zamka zamkniętego (tak samo jak kałach albo Mp5);

-z boku broni jest selektor ognia, który pozwalał zabezpieczyć broń, strzelać pojedynczo lub ogniem ciągłym;

-waży mniej, niż 2,5 kg, gdy jest rozładowana .

Dlaczego to jest specjalny pistolet maszynowy? Otóż jest to pierwszy pistolet maszynowy, który strzela z zamka zamkniętego oraz ma selektor ognia i bezpiecznik w jednym skrzydle. Nawet amerykański Thompson miał to w dwóch osobnych przełącznikach. Gdyby tylko ktoś Henrykowi pokazał Stena albo MP 40, z całą pewnością zrobiłby to inaczej. Mając jedynie wyobraźnię przestrzenną i wiedzę techniczną, zaprojektował tego PM’a. Następny taki PM, który łączył ze sobą te cechy powstał 25 lat później - nazywa się MP5 i jest używany do dzisiaj. Niektórzy twierdzą, że jest to najlepszy pistolet maszynowy. Dziękuje za poświęconą mi uwagę. To tyle na dzisiaj.

Legenda:
Nabój karabinowy
Nabój pistoletowy
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.11872386932373